Rocznica zamachu na papieża Jana Pawła II

Przemyśl

Zamach na życie Jana Pawła II - 13 maja 1981 r.

13 maja 1981 roku na Placu św. Piotra dokonano zamachu na Jana Pawła II. Fot. Keystone/Getty Images. Źródło: tvp.info

13 maja 1981 roku na Placu św. Piotra dokonano zamachu na Jana Pawła II. Fot. Keystone/Getty Images. Źródło: tvp.info


13 maja 1981 r., Jan Paweł II rozpoczął o godz. 17 swoją cotygodniową audiencję generalną na Placu Św. Piotra. Stał w otwartym jeepie, wolno krążącym dookoła placu. Za chwilę miał przemówić do zgromadzonych. O 17:13 na Placu Św. Piotra rozległy się strzały. Ci, którzy stali dalej, dostrzegli tylko, jak nagle poderwały się do lotu stada zadomowionych przed bazyliką gołębi. Ksiądz Stanisław Dziwisz, jak zwykle znajdujący się tuż obok papieża, zobaczył, że Ojciec Święty został trafiony. Zapytał: „Gdzie?” Jan Paweł II odpowiedział „W brzuch”. Osunął się na ręce podtrzymującego go księdza i z nieobecnym już wzrokiem powtarzał tylko "Maryjo, Matko moja! Maryjo, Matko moja!". Ksiądz Dziwisz podjął natychmiastową decyzję, by zawieść Ojca Świętego do kliniki Gamelli, gdzie był zarezerwowany dla papieża specjalny pokój. Ujęty natychmiast zamachowiec, zawodowy zabójca, nie mógł zrozumieć, jakim cudem nie udało mu się zabić człowieka, strzelając z odległości zaledwie 6 metrów. Ali Agca był zdumiony, świat wstrząśnięty, Polska przerażona. Agca, po krótkim procesie przed włoskim sądem, został uznany za winnego zamachu. Przyznał, ze pistolet dostał w Bułgarii. Nie chciał jednak zeznać na temat motywów i inspiratorów swej zbrodni. Skazany na dożywocie, po kilku prośbach Jana Pawła II o ułaskawienie został w czerwcu 2000 roku zwolniony z włoskiego więzienia i wydany Turcji. Papież odwiedził go w wwiezieniu w 1983 r. Cały świat obiegły wtedy zdjęcia pochylonego przy Ojcu Św. tureckiego terrorysty. Niepowodzenie przypisał ostatecznie interwencji „bogini z Fatimy”.

13 maja 1981 r. wydarzyło się w Rzymie na Placu św. Piotra. Wszyscy pamiętamy tę godzinę popołudniową. Pamiętamy, że w stronę papieża padły strzały, które miały go pozbawić życia. Kulę, która przeszyła jego wnętrzności, przyjęło sanktuarium fatimskie, pas zaś, który przeszył pocisk- sanktuarium na Jasnej Górze. Wiemy, że to macierzyńska ręka kierowała biegiem tej kuli i papież, odwieziony w agonii do polikliniki Gamelli, zatrzymał się na progu śmierci.

„To nawet nie była odwaga, (…) ale w chwili, kiedy padałem na placu św. Piotra, miałem wyraźne przeczucie, że wyjdę z tego. Ta pewność nigdy mnie nie opuściła, nawet w najgorszych chwilach- bądź po pierwszej operacji, bądź w czasie choroby wirusowej (…) Czyjaś ręka strzelała (…), ale Inna Ręka prowadziła kulę” [Jan Paweł II].



Wybrane źródła informacji:

Autor: Marta Głogowska